Drgania stają się szybkie i lekkie: następuje ekstaza radości i pełni. Rozstajemy się z biosferą, by znaleźć się w psychosferze, czyli sferze dusz. Jest to zupełnie inny czas i zupełnie inna przestrzeń. Lecz ciągle jest to czas i przestrzeń, jest to ogrom, w którym nadal istnieją substancja, forma, barwa, istota, myśl i możliwości ewolucji. Pęd życia nie został zatrzymany. Weszliśmy w nieodwracalny proces istnienia. Nic nie przerwie ucieczki ku górze, byleby tylko nie patrzeć na ziemię, nie zwracać się ku przeszłości. Jeśli spojrzymy w dół, anioły ciemności ośmielą się nas pochwycić, sprawią, że cofniemy się do cyklu tworzenia, choroby, starości i śmierci. Uwaga, odradzamy się dzięki pragnieniu!
Przed tym, kto jest spragniony nieba. Życia i prawdziwej szczęścia otwierają się szerokie horyzonty.
Nasz świat, zarazem subiektywny i obiektywny, to świat przetrwania, którego symbolem jest powietrze. Nosi on ślady i ziemskich powikłań i niepewności. To kolejny stopień przed jeszcze śmielszym skokiem.
Przetrwanie nie jest kresem życia wiecznego, lecz nadejściem poranka i początkiem wznoszenia się. Ciężar duchowy został pokonany, Duch wydostał się z orbity ziemskiej. Nie oznacza to jednak jeszcze spotkania z miłością bo.., kontemplacji, która jest poznaniem ani ostatecznego objawienia, poza którym wszystko jest niczym.
Ogarnięty niezmąconym spokojem duch rozpościera skrzydła odwagi, chwyta się radości, którą przeczuwal, zbiera żniwo dobra, które sobie wyobrażał i pojmuje niebiański porządek. Pojmuje, że celowość wszechświata jest dobrem, drugim zaś jej aspektem jest szczęście.
Wędrówka ku górze trwa nadal, z dala od Ziemi, gdzie wszystko zamienia się w pył, ku miejscom, gdzie wszystko zmienia się w światło. Jest to nie kończące się wznoszenie nieskończoności, ku naturze, która stała się nieśmiertelną, kryształowi wód niebiańskich, ku źródłom, które nigdy nie wyschną, ku zaczarowanym drzewom, których owoce uzdrawiają i ku synom bożym, którzy byli przed nami.